Strony

sobota, 27 września 2008

Problem Zła w Ruchu Hare Kryszna



Z góry chciałbym rozczarować spragnionych sensacji czytelników, którzy zwabieni prowokującym i zwodniczym tytułem, spodziewali się tu znaleźć listę przestępstw popełnionych przez członków Ruchu Hare Kryszna. Poniższy esej zajmuje się między innymi teodyceą (gr. teos – Bóg, dike – sprawiedliwość), czyli próbą zrozumienia związku pomiędzy Bogiem a cierpiącym kosmosem, a w szczególności tzw. "problemem zła", z punktu widzenia nauk Gaudija Wajsznawizmu, które reprezentuje Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny. Poprzez pryzmat tego zagadnienia, postaramy się też bliżej przyjrzeć kwestii karmy, trzech sił natury materialnej oraz wolnej woli.

W najprostszej formie, "problem zła" opiera się na następujących założeniach:


  1. Bóg jest wszechmogący
  2. Bóg jest nieskończenie dobry i miłosierny
  3. Istnienie zła jest faktem

Parafrazując słowa Epikura, zagadnienie to można ująć w postaci następującego dylematu:

"Albo Bóg chce położyć kres złu, ale nie jest w stanie; albo jest w stanie, ale nie chce tego zrobić. Jeżeli chce, ale nie leży to w jego mocy, to nie jest wszechmogący. Jeżeli natomiast jest w stanie położyć kres złu, ale nie chce tego zrobić, to nie jest nieskończenie dobry i miłosierny."

Sformułowana w ten sposób kwestia, ma za zadanie ukazanie nam sytuacji, w której istnienie świata przesyconego cierpieniem nie jest kompatybilne z istnieniem wszechmogącego i miłosiernego Boga.


Dlaczego Wiesław?

Aczkolwiek niektórym z nas problem ten może wydawać się ściśle teoretycznym, to jednak życie pokazuje, że w obliczu osobistych tragedii i nieszczęść, które wcześniej czy później każdemu z nas się przytrafiają, niemal każdy ma uczucie, że w żaden sposób nie zasłużył sobie na tak nikczemny los. "O Boże! Dlaczego ja!?" albo "Boże, dlaczego właśnie mój Wiesiek!?" – daje się wtedy nierzadko usłyszeć lub pomyśleć.

Mając wewnętrzne przekonanie, że niesprawiedliwym jest, aby złe rzeczy przytrafiały się dobrym ludziom, a dobre rzeczy złym ludziom, oraz nie wiedząc, co począć z fantem jaskrawego kontrastu otaczających nas i pozornie zaprzeczających temu przekonaniu fenomenów, niektórzy tracą wiarę we wszechmoc i sprawiedliwość Najwyższego rozwijając nałóg sceptycyzmu lub ateizmu. Inni natomiast stają się utwierdzonymi w wierze cynikami, z lubością traktując własną ignorancję, jako jedyne medium interpretacji rzeczywistości i moralny kompas napędzany własnym egocentryzmem, sytuując ją na piedestale przeznaczonym dla Boga.

Anomalia klimatyczna w poglądach?

Profesor Artur Herman, filozof z Uniwersytetu w Wisconsin, sporządził zestawienie dwudziestu jeden prób rozwiązania problemu zła, a wysuniętych przez zachodnich filozofów i teologów ery Chrześcijaństwa. Przyznaje on jednak, że jego lista "nie jest wyczerpująca, ale zaledwie wycinkowa". Prof. Herman w ten sposób ocenia jakość zebranych przez niego argumentów: "Żadna z tych prób nie jest wystarczająca do rozwiązania problemu zła", po czym dodaje: "Myślę, ze podobny rezultat jest nieunikniony, we wszystkich próbach powziętych w kontekście tradycyjnego zachodniego podejścia do rozwiązania problemu zła."

W czym więc leży sedno sprawy, która niczym zmora senna nawiedza egzystencję prawdziwie wierzącego członka tradycji judeochrześcijańskiej? A po drugiej stronie barykady, jakie nieporozumienie jest wodą na młyn arogancji zwolenników humanistycznego blefu, traktujących siebie (czyt. molekuły) jako jedyną rzeczywistość, odrzucając przy tym istnienie boskiego sytemu nagród i kar, niekiedy pod wpływem intelektualnej frustracji opisami Boga-psychopaty, skazującego swe ukochane dziatki na wieczne przypiekanie na piekielnym rożnie, bez możliwości poprawy, przynajmniej po części za winy popełnione przez starożytnego, kradnącego owoce przestępcę o ksywie Adam?


Odpowiedź w biegu

Dla osób spieszących się na zajęcia z tańca synchronicznego w wodzie lub cierpiących na krótki, aczkolwiek przewlekły kaszel utrudniający dalsze czytanie, przytoczmy szybko werset z Mahabharaty (3.181.5), który w ogólny sposób daje odpowiedź na nasze dociekania.


karmanah purusah karta
subhasyapy asubhasya ca
svaphalam tadupasnati
katham karta svid isvarah

"Istota ludzka spełniając dobrą i złą karmę, doświadcza owoców swoich własnych czynów. Dlaczegoż więc Bóg miałby ponosić za to odpowiedzialność?"

Vedanta-sutra (2.1.34) konstatuje w podobnym tonie mówiąc:

"Najwyższy Pan nie jest ani okrutny ani niesprawiedliwy w swoim akcie stworzenia materialnego świata. Żywe istoty cierpią i radują się, jako rezultat swych własnych, dobrych lub złych czynów (karmy) popełnionych w poprzednich wcieleniach."

Natomiast Śrimad Bhagavatam, które jest niedoścignionym, naturalnym komentarzem do Vedanta-sutry potwierdza to stwierdzeniem:


na vai sva-pakso 'sya vipaksa eva va
parasya mrtyor visatah samam prajah
tam dhavamanam anudhavanty anisa
yatha rajamsy anilam bhuta-sanghah

"Najwyższa Osoba Boga w Swym aspekcie wiecznego czasu obecny jest w materialnym świecie i jest bezstronny wobec wszystkich. Nikt nie jest Jego sprzymierzeńcem i nikt wrogiem. Każdy, kto podlega kontroli elementu czasu, cieszy się lub cierpi, odbierając rezultaty swej karmy, czyli działań dla korzyści. Kiedy wieje wiatr, małe drobinki kurzu unoszą się w powietrzu, podobnie zgodnie z naszą karmą, cierpimy lub cieszymy się materialnym życiem." (Śrimad Bhagavatam 4.11.20)

Śrila Prabhupada w ten sposób komentuje powyższy werset:

"Choć Najwyższy Osoby Bóg jest pierwotną przyczyną wszystkich przyczyn, nie odpowiada za czyjekolwiek materialne cierpienia czy przyjemności. Najwyższy Pan nie jest w ten sposób stronniczy. Mało inteligentni oskarżają Najwyższego Pana o stronniczość i twierdzą, że to z tego właśnie powodu jeden cieszy się w tym materialnym świecie, a drugi cierpi. Lecz werset ten podkreśla, że Najwyższy Pan nie jest w ten sposób stronniczy. Jednak żywe istoty nigdy nie są niezależne. Gdy ogłaszają swą niezależność od najwyższego kontrolera, natychmiast umieszczane są w tym materialnym świecie, by – na ile to możliwe – swobodnie próbować swego szczęścia. Kiedy dla takich nierozważnych żywych istot zostaje stworzony świat materialny, wytwarzają one karmę, czynności przynoszące materialne owoce, i korzystając z elementu czasu, kreują swe własne szczęście lub nieszczęście. Każdy jest stwarzany, utrzymywany i ostatecznie każdy jest zabijany. Biorąc pod uwagę te trzy rzeczy, Pan jest jednakowy dla każdego; to, że ktoś cierpi lub cieszy się, jest zależne od jego karmy. Wyższa lub niższa pozycja żywej istoty, jej cierpienie i radość spowodowane są jej karmą. Właściwym słowem użytym w tym związku jest aniśah, co oznacza "zależne od ich karmy". Podawany jest przykład, że rząd każdemu udostępnia swe udogodnienia i rządy, ale każdy – poprzez własny wybór – stwarza sytuację, która zmusza go do życia stosownie do rozmaitych rodzajów świadomości. Ten werset podaje przykład, że kiedy wieje wiatr, w powietrzu unoszą się drobinki kurzu. Stopniowo pojawia się piorun, a w ślad za nim potoki deszczu, i w ten sposób pora deszczowa urozmaica sytuację w lesie. Bóg jest bardzo łaskawy – każdemu daje jednakową szansę – lecz z powodu działania naszej karmy, cierpimy lub cieszymy się w tym materialnym świecie."


Co kształtuje pojęcie "dobra" i "zła"?

W naszym życiu doświadczamy warunków narzuconych nam przez naturę (adhidaivika). Podlegamy też różnym prawom odpowiadającym za interakcje z innym żywymi istotami (adhibhautika), jak również doświadczamy zależności od dyspozycji i tendencji naszego ciała i umysłu (adhyatmika). Bez systemu wartościowania, powyższe doświadczenia nie miałyby dla nas sensu. Dlatego, kiedy te trzy rodzaje doświadczeń są oceniane poprzez system wartości oparty na wymiarach takich jak np. sfera zmysłów, intuicja (sumienie), racjonalność, idealizm czy miłość, dopiero wtedy nasze sądy przybierają kształt słów "dobro" i "zło".

Adhidaivika, adhibhautika, jak i adhyatmika, są niczym innym, jak zaledwie manifestacjami trzech sił natury materialnej: dobroci, pasji i ignorancji (sattva-guna, rajo-guna i tamo-guna)(*patrz przypis). Podobnie, wyżej wymienione systemy wartości, kiedy używane w przyziemnej świadomości pogoni za przyjemnością odbieraną z materii, przesiąknięte są trzema gunami. Dlatego w Bhagavad-gicie 13.22 Kryszna oznajmia:


purusah prakrti-stho hi
bhunkte prakrti-jan gunan
karanam guna-sango 'sya
sad-asad-yoni-janmasu

"W taki oto sposób, żywa istota podąża ścieżkami życia w tym materialnym świecie, ciesząc się trzema siłami natury. Tak oto doświadcza dobra i zła pośród różnych gatunków, a przyczyną tego jest jej obcowanie z naturą materialną."



Gunowskazy dobra i zła

Pragnąca cieszenia się materią dusza (atma), transmigruje z ciała do ciała, na skutek wpływu gun. Te trzy siły natury niczym ścieżki, o których krążą pogłoski, że prowadzą do upragnionego celu, wabią pragnienie żywej istoty zagubionej w lesie materialnej egzystencji. Kiedy dusza oddaje się do dyspozycji gun, pojawia się "dobro" i "zło". Dualizm, jaki niesie ze sobą ta sytuacja, tworzy przeznaczenie żywej istoty życie po życiu.

W zależności od wyboru guny czy trybu odbierania przyjemności z materii, uwarunkowana żywa istota kształtuje swoją przyszłość. Bhagavad-gita 14.18 wyjaśnia ten proces.


urdhvam gacchanti sattva-stha
madhye tisthanti rajasah
jaghanya-guna-vrtti-stha
adho gacchanti tamasah

"Będąc w gunie dobroci, stopniowo wznieść się można na planety niebiańskie; guna pasji zatrzymuje na tych ziemskich planetach. A ci, którzy pogrążeni są w obrzydliwej ignorancji, schodzą do światów piekielnych."


Niebo, Ziemia i piekło (tri-loka) są stacjami na kręgu samsary, po którym porusza się uwarunkowana dusza. Żadna ze stacji nie jest ani końcową ani też wieczną. Tor jednej guny w końcu łączy się z torami dwóch pozostałych, gdzie "dobro" niebios prowadzi do "zła" piekła. Od początku do końca istnienia wszechświata, większość żywych istot cyrkuluje pomiędzy stacjami tri-loki niezliczoną ilość razy.


Ciepła czy zimna elektryczność?

Wcześniej wyjaśniliśmy, że ludzka percepcja dobra i zła jest spowodowana wpływem trzech sił natury materialnej. Te trzy guny mają swój początek we wszechmocnym i wszechmiłosiernym Bogu. Chociaż trzy siły wraz z ich efektami, które między innymi przybierają kształty różnych koncepcji dobra i zła, istnieją w Bogu, to On sam, w żaden sposób nie jest od nich zależny. Kryszna potwierdza to w Bhagavad-gicie 7.12 mówiąc:


ye caiva sattvika bhava
rajasas tamasas ca ye
matta eveti tan viddhi
na tv aham tesu te mayi

"Wiedz, że wszystkie stany istnienia, czy to będące w dobroci, pasji czy też ignorancji – z Mojej manifestują się energii. W pewnym sensie jestem więc wszystkim, a jednak jestem niezależny i siły natury materialnej nie mają na Mnie wpływu, lecz – wprost przeciwnie – spoczywają one we Mnie."

Z powyższego, możemy wyciągnąć wniosek, że ludzka wizja dobra i zła w świecie nie stoi w zgodzie z dobrem i złem, tak jak postrzega je Kryszna, źródło świata. Dla przybliżenia tematu, Śrila Prabhupada posługuje się następującą analogią. W naszych domach, możemy doświadczyć elektryczności w kategoriach ciepła (np. kuchenka elektryczna) lub zimna (np. lodówka). Jednak w elektrowni, elektryczność nie jest postrzegana w kategoriach dualizmu ciepła i zimna. W domu, dobro i zło "ciepłej" lub "zimnej" elektryczności zależy od ciągle zmieniających się okoliczności i naszych indywidualnych opinii. Elektryczne zimno jest "dobre", jeżeli dobrze mrozi wódkę na nasze imieniny, a "złe", kiedy lodówka rozmraża przeznaczone na obiad flaki, golonkę czy inne tego typu, znajdujące się w gunie ciemności rarytasy. Podobnie, rozgrzany do czerwoności piecyk jest "zły" w czasie upalnego lata, natomiast w opinii znanej znachorki, może być "dobry" dla zdrowia Rozalki, którą włożono tam "na trzy zdrowaśki", w celu "zadania na dobre poty".

Jednakże w elektrowni, tego typu zmiany okoliczności i opinii nie są brane pod uwagę. Zakład energetyczny nie ponosi odpowiedzialności za to, że ludzie różnicują elektryczność na gorącą, zimną, jasną czy ciemną, uważając ją raz za dobrą a innym razem za złą.

Chociaż życie i śmierć oraz wszystkie inne odmiany dobra i zła istnieją w Krysznie, to jednak Jego boska dobroć nie zawiera się w nich. Z tego też powodu, dobro i zło, które przypisujemy różnym sytuacjom, stanom i okolicznościom, jest niczym innym jak mentalną kreacją uwarunkowanej trzema gunami żywej istoty.


dvaite' bhadrabhadra-jnana, saba -- 'manodharma'
'ei bhala, ei manda', -- ei saba 'bhrama'

"W świecie materialnym wszelkie koncepcje dobra i zła są mentalnymi spekulacjami. A zatem powiedzenie: 'to jest dobre, a to jest złe', jest całkowicie błędne". (Caitanya-caritamrita, Antya-lila 4.176)


Śrila Prabhupada komentuje: "Musimy zrozumieć, że w tym materialnym świecie myślenie, że to jest dobre, a to jest złe, jest po prostu wymysłem umysłu. Jednakże nie należy imitować takiej świadomości; w rzeczywistości należy usytuować się na duchowej platformie neutralności."

Należałoby podkreślić wagę ostatniego zdania, gdyż próby imitacji zachowania wyzwolonych dusz, posiadając jednocześnie cielesną świadomość, prowadzą jedynie do relatywizmu moralnego, a co za tym stoi, do degradacji żywej istoty do niższych form życia. Dlatego przestrzeganie zasad moralnych podanych w pismach świętych jest koniecznym elementem, w czynieniu postępu na drodze prowadzącej do ostatecznego celu ludzkiego życia, jakim jest sprawienie przyjemności Bogu i rozwinięciu do Niego czystej miłości. Szukanie dobra poza pragnieniami Najwyższego Pana stanowi jedynie fluktuację czy też wygibas umysłowy, przykrytej ignorancją uwarunkowanej duszy.

Kryszna zawsze dobrze życzy żywej istocie i dlatego dobrem jest posłuszeństwo wobec Jego wskazówek, natomiast złem jest sprzeciwianie się nim. Innymi słowy, usytuowanie się poza dualizmem materialnej koncepcji dobra i zła oznacza, że czynimy tylko to, co zadowala Boga, a unikamy tego, co nie sprawia Mu przyjemności. Osoby zainteresowane bliższymi szczegółami odnośnie tego, kim jest Najwyższy Osobowy Bóg, jakie jest Jego hobby i menu, jaką modę i uczesanie preferuje oraz jaki jest Jego adres i numer telefonu komórkowego, proszone są o kontakt z najbliższą misją dyplomatyczną świata duchowego, jaką jest świątynia Hare Kryszna. Jego e-maila niestety nie podajemy, z obawy przed zasypaniem Go stertą spamu, zawierającego skargi i zażalenia wraz z nieskończoną listą materialnych pragnień, na co sobie niczym nie zasłużył.


No, to kto wreszcie jedzie do tej roboty?

Karma w najprostszym rozumieniu oznacza działanie ludzkiej istoty, gdzie "ludzka istota" jest zaledwie materialnym desygnatem określającym wirtualną maszynę, działającą w sposób zaprojektowany przez naturę, w której to maszynie zasiada atma (Bg. 18.61). Dusza nie jest sprawcą działania. Są nimi natomiast trzy guny (Bg. 3.27). Atma wikła się w karmę (działanie) trzech sił natury z powodu pragnienia odbierania przyjemności z gun. Trzy siły wykonują karmę, a dusza korzysta z tej karmy poprzez swoje pragnienie. W podobny sposób, korzystamy z metra z powodu pragnienia udania się do pracy. Aczkolwiek to metro wykonuje za nas całą pracę (karmę), to jednak my, utożsamiając się z nią mówimy, że to my "jedziemy do pracy". W rzeczywistości jednak, to metro jedzie w upragnionym przez nas kierunku, a my jedynie w nim siedzimy.


Zaułki karmy

Prawo karmy, czyli niezwykle skomplikowany, jednakże niezawodny intergalaktyczny system nagród i kar, nie kondensuje się i ogranicza zaledwie do jednego życia. Dlatego z perspektywy kilkudziesięciu lat życia, może nam się wydawać, że wielu winowajcom udaje się uciec przed ręką sprawiedliwości, a wielu "dobrym" ludziom przytrafia się niezasłużone cierpienie. W rzeczywistości jednak, reakcje za zarówno grzeszne jak i pobożne czyny mogą pojawić się dopiero po wielu wcieleniach.


Aby lepiej pojąć mechanizm działania "prawa karmy", należałoby najpierw zapoznać się z takimi terminami jak prarabdha, aprarabdha i kriyamana. Prarabdha-karma jest tym, czego doświadczamy w chwili obecnej, jako rezultat naszych uczynków spełnionych w poprzednich życiach. Zadarty czy prosty nos, piękno czy brzydota naszego ciała i umysłu, nasza zależność i relacje z innymi istotami oraz obecny status życiowy leżą w obrębie prarabdha-karmy. Pomyślna, zła lub mieszana prarabdha-karma oznacza przeszłą pobożność, grzeszność lub mieszankę ich obu.

Aprarabdha-karma stanowi magazyn potencjalnych, jeszcze nieuzewnętrznionych reakcji karmicznych. To właśnie z karmicznych nasion tam zmagazynowanych rozkwitną z czasem owoce naszej pracy, w formie przyszłych ciał. Nasze obecne czyny to kriyamana-karma, która nieprzerwanym strumieniem nasion karmicznych reakcji zapełnia półki aprarabdha-karmy. Pomimo, że to trzy guny wykonują pracę, to przez sam fakt błędnego utożsamiania się z tym działaniem, jesteśmy zmuszeni przyjąć pojawiające w się na przestrzeni czasu pokłosie.


Nasze działanie a wolna wola

Rozważmy teraz pokrótce, czy nasze wybory i oparte na nich działanie (karma), są zupełnie wolne od jakichkolwiek ograniczeń i konsekwencji. Wolna wola jest atrybutem Boga, który w niewielkim stopniu podziela żywa istota. Zgodnie z naukami Wajsznawizmu, dusza w pełni korzysta z przywilejów wolnej woli, kiedy jest posłuszna Bogu. Wybory zgodne z wolą Boga prowadzą do wyzwolenia, natomiast działanie niezgodne z Jego pragnieniem prowadzi ją na ławę oskarżonych w sądzie "prawa karmy".



Z powyższego możemy zrozumieć, że wolna wola posiada specyficzne znaczenie, dalekie od robienia tego, co nam się żywnie podoba i postępowania zgodnego z dewizą "wolnoć Tomku w swoim domku". Wolna wola oznacza wolność spod kontroli materii. Czyniąc wybory niezgodne z wolą Najwyższego Pana, dusza jest schwytana w sidła trzech sił natury materialnej, które determinują jej przeznaczenie na przestrzeni niezliczonej ilości narodzin. Należy też wspomnieć, że w sytuacji w której dusza wybiera egzystencję pod wpływem trzech gun, jej zdolność czynienia wyborów i podejmowania decyzji automatycznie zostaje przeniesiona na platformę materialnego umysłu, co ściśle wiążę się z poprzednio wspomnianą kwestią koncepcji dobra i zła, będących jedynie mentalną spekulacją.

Do jakiego stopnia nasz wolny wybór jest ograniczony, ilustruje następujący przykład. Wielce ambitny malarz, pan Wiesław Ptak, idąc w ślady swego czcigodnego japońskiego kolegi artysty, zdecydował się na skok z wieżowca, w celu użycia swego ciała, jako pędzla na asfaltowym płótnie imaginacji i w ten sposób odciśnięcia piętna na swojej twórczości, poprzez stworzenie arcydzieła, w formie kolorowego, surrealistycznego krateru dwadzieścia pięter niżej. Spadający głową w dół Wiesiek będzie miał dosyć skromne możliwości wyboru. Mógłby on, co prawda, postarać się zapalić papierosa, wypluć gumę do żucia, rozprostować kości, udawać przez chwilę, że jest ptakiem nie tylko z nazwiska lub zadzwonić do przyjaciółki, aby trochę z nią poflirtować, ale z pewnością nie będzie w stanie powrócić na krawędź budynku, nawet gdyby nagle zmienił zdanie, co do wyraźnie spadkowych tendencji w jego karierze zawodowej lub poważnie zacząłby kwestionować swój wybór warsztatu malarskiego czy metodę wyrażania myśli artystycznej. W podobny sposób, kiedy podejmiemy decyzję o służeniu własnym zmysłom a nie zmysłom Boga, decydujemy się na skok w otchłań niewiedzy, oddając się pod kontrolę trzech gun oraz przeznaczenia, które często trudno jest nam zmienić, pomimo, że niestrudzenie gramy w totka, w oczekiwaniu na "szczęśliwy traf ślepego losu", trwoniąc w głupi sposób to, co mogłoby być użyte w szczytniejszym celu.

W uwarunkowanym trzema siłami natury materialnej stanie egzystencji, z powodu silnego przywiązania do odbierania przyjemności z materii, nasz wybór ogranicza się jedynie do pragnienia kontaktu ze specyficzną mieszanką trzech gun. Dlatego, jak to widać na przykładzie artysty-szybownika Ptaka Wiesława, trudno tu mówić o posiadaniu prawdziwie wolnego wyboru, czy też o absolutnej wartości koncepcji "dobra" i "zła", a w powyższym przypadku, o wolnej od jakiegokolwiek uwarunkowania "ptasiej prawdzie" i opinii odnośnie tego, czym jest naprawdę dobra, nabierająca grawitacyjnego rozmachu kariera artystyczna. Kapryśna decyzja odebrania sobie życia, też z pewnością zaważy na jego losie w przyszłych wcieleniach, ponownie zawężając zakres wolnego wyboru, przynosząc jedynie frustrację i ból, za co prawdopodobnie będzie on winił Boga, w głos lamentując na popołudniowych zajęciach osiedlowego kółka ateisty "Antychryst", zakładając oczywiście, że w tym czasie nie będzie miał już upierzenia, sierści lub ryja, a jedyną możliwą formą wyrażania swoich poglądów będzie rżenie, gdakanie lub chrząkanie.

" Żywa istota z natury posiada znikomą niezależność i sama może sobie wybrać dobry lub zły los, ale zapominając o swoim Najwyższym Panu, Osobie Boga, oddaje się siłom natury materialnej. Pod wpływem tych sił utożsamia się z ciałem i – mając na względzie interes tego ciała – przywiązuje się do różnych czynności. Czasami znajduje się pod wpływem siły ignorancji, czasami pasji, a czasami dobroci. Wskutek tego żywa istota otrzymuje różnego rodzaju ciała stosownie do sił materialnej natury."
(Śrimad Bhagavatam 4.29.26-27)


Śrila Prabhupada komentuje: "Zostało tutaj wyraźnie powiedziane, że żywa istota posiada pewną niezależność, zasygnalizowaną słowem sva-drk znaczącym "ten, kto może dostrzec swe własne dobro." Konstytucjonalna pozycja żywej istoty jest bardzo znikoma, więc wybór jej może być błędny. Może wybrać imitowanie Najwyższej Osoby Boga. Sługa może zechcieć otworzyć swój własny interes i naśladować swego pana i – decydując się na to – może porzucić jego opiekę. Czasami ponosi porażkę, a czasami odnosi sukces. Podobnie, żywa istota, integralna cząstka Kryszny, rozpoczyna własny interes, aby współzawodniczyć z Panem. Jest wielu konkurentów ubiegających się o pozycję Pana, ale stanie się takim jak Pan jest niemożliwe. W skutek tego, gdy różne osoby próbują imitować Pana, wywiązuje się wielka walka o byt. Powodem materialnej niewoli jest porzucenie służby dla Pana i próby naśladowania Go."


Trudności z czystym szaleństwem

Trudności w rozwiązaniu "problemu zła" biorą się stąd, że osiadły one na mieliźnie nieporozumienia odnośnie metody na osiągnięcie szczęścia. Dopóki nie uznamy, że szukanie szczęścia w świecie materii jest dla duszy czystym szaleństwem, dopóty karty księgi teodycei stanowić będą dla nas wielką niewiadomą.

Mimo iż ktoś może być wielkim uczonym i mędrcem, to jest szalony, jeżeli nie rozumie, że wysiłek w celu zadowalania zmysłów jest bezużyteczną stratą czasu. Nie zważając na swój własny interes, osoba taka próbuje osiągnąć szczęście w materialnym świecie, skupiając swoje zainteresowanie wokół domu, którego podstawą są stosunki seksualne i który przysparza mu wszelkiego rodzaju materialne nieszczęścia. W ten sposób osoba taka nie jest lepsza od głupiego zwierzęcia."
(Śrimad Bhagavatam 5.5.7)


Doprawdy trudne do strawienia słowa, stanowiące jednocześnie test naszego poziomu świadomości, a przede wszystkim jakości naszych egzystencjalnych motywacji. Im bardziej buntujemy się przeciwko nim, tym mocniej jesteśmy osadzeni w mayi, czyli przekonywującej iluzji, że martwa materia może stanowić źródło szczęścia dla ducha. Poprzez ten bunt, wyrażamy jednocześnie zgodę na stanie się marionetką w rękach mayi, tej jakże pomocnej w spełnianiu naszych materialnych pragnień energii Kryszny, która umożliwia nam pobyt w świecie narodzin i śmierci, tak długo jak tylko sobie tego życzymy. Niestety, tak jak trzymając w palcach monetę dotykamy jednocześnie jej obu stron, tak też i chwytając się "dobrej", sprawiającej przyjemność zmysłom strony mayi, musimy zaakceptować i jej "złą" stronę, czyli cierpienie i ból, które pojawiają się jako naturalna konsekwencja posiadania mentalności, która w sobkowski sposób stara się eksploatować materialną energię Boga dla własnej przyjemności. Zakupienie tylko znoszącej jaja części kury, kategorycznie odmawiając przyjęcia tej żrącej ziarno, a więc części kury narażającej nas na kłopot i niepotrzebne koszta, nie jest niestety możliwe.

Mieszanie Boga w nasze prywatne plany łamania Jego prawa oraz zajęcia Jego pozycji, nie przystoi dżentelmenowi. Dlatego w momencie bycia przysypanym lawiną cierpień, nie oskarżajmy Boga o brak sprawiedliwości i miłosierdzia czy o to, że nie pomaga nam w planach napadu rabunkowego na samego siebie. Przecież nigdy na Niego nie narzekamy, kiedy w naszym życiu dominuje "dobra", przyjemna strona monety dualizmu "dobra" i "zła" lub kiedy zbieramy same złote jaja. Na nasz los zasłużyliśmy sobie jedynie naszymi własnymi czynami, opartymi na wolnym wyborze spośród dostępnej nam palety materialnych gun.


Niewygodne kwestie i niekonsekwencje myślowe

Cierpienie odgrywa znaczącą rolę w procesie resocjalizacji upadłej do świata materialnego duszy-recydywisty. Jest to czynnik samoobronny, który niczym czerwone, alarmowe światło informuje nas, że coś jest z nami nie w porządku, i niczym ból zęba przypomina o potrzebie udania się do dentysty oraz zmianie naszych nawyków i stojącej poza nimi mentalności. Cierpienie przypomina nam zarówno o tymczasowości ciała i naszej pozycji, jak i skłania do refleksji metafizycznych, a stymulując uśpione duchowe pragnienia, rozluźnia materialne przywiązanie. Przyczynia się także do zrozumienia, że za sprawianie cierpienia innym płacimy także własnym bólem, daje nam wartościowe lekcje pokory czyniąc aluzje, że podlegamy potężniejszym od nas czynnikom, a przy odrobinie szczęścia, frustracja z powodu cierpienia może nawet przywieść nas do służby oddania dla Boga (Bg. 7.16), a stąd już tylko krok do permanentnego opuszczenia świata narodzin, chorób, starości i śmierci i udania się do wiecznej siedziby Pana.

Kara, jako konsekwencja czynu niezgodnego z prawem jest niezbędnym elementem prawidłowo funkcjonującego społeczeństwa. Bez wiszącej niczym topór nad głową groźby kary, w społeczeństwie zapanowałby totalny chaos, niezależnie od pobożnych życzeń romantyków umocnionych w przekonaniu o wrodzonej szlachetności rasy ludzkiej. Prawo karmy spełnia podobną rolę tylko że w skali całego wszechświata i dotyczy wszystkich zamieszkujących go uwarunkowanych żywych istot, nawet tych, którym pozornie udało się zbiec z miejsca popełnionej zbrodni, lub skonsumować w sklepie batonik czekoladowy, bez uprzedniego uregulowania należności, na dosłownie sekundę przed pojawieniem się na miejscu przestępstwa pani ekspedientki, wraz ze służbowym psem obronnym Reksem.

Nikt z nas nie chce doświadczyć na sobie i swojej rodzinie rabunków, gwałtów i morderstw, i z tego powodu doceniamy system i pracę ludzi stojących na straży naszego spokoju i bezpieczeństwa. Jednak, kiedy w telewizji angielskiej duchowny chrześcijański przyznał się do wiary w "prawo karmy" mówiąc, że osoby upośledzone cierpią reakcje za ich przeszłe czyny popełnione w poprzednich wcieleniach, część opinii publicznej odsądziła go od czci i wiary, uznając go za pozbawionego współczucia bezlitosnego barbarzyńcę, namawiającego do napiętnowania "poszkodowane przez los" osoby. Reakcja ta, oprócz braku skłonności do refleksyjnego myślenia, charakteryzuje się także hipokryzją, a wystarczy spytać o to pana Kazimierza W., który po odbyciu kary wieloletniego więzienia stara się znaleźć pracę, w celu rozpoczęcia nowego, tym razem uczciwego życia, we wrogo do niego nastawionym społeczeństwie bigoteryjnych hipokrytów.

W sytuacji, kiedy ktoś dopuszcza się bestialskiej zbrodni na członku naszej rodziny, czy to na żonie, córeczce, synku czy mężu lub był katem w obozie koncentracyjnym, gdzie w bezlitosny sposób znęcał się nad tysiącami ludzi, nie mamy wątpliwości, co do tego, jaka należy mu się kara, a w wielu przypadkach, z powodu silnych emocji, nie wahalibyśmy się, aby sami ją wymierzyć. Jednakże, kiedy ktoś oświadcza, że tę samą bestię ludzką, która zamordowała naszą rodzinę dotkną w przyszłości (czyt. następnych wcieleniach) nieszczęścia na skutek działania karmicznej sprawiedliwości, to nagle, w oczach publiczności, uznany jest on za pozbawionego wszelkiej kultury i moralności jaskiniowca, miejmy tylko nadzieję, że nie gorszego niż powyżej wspomniany zbrodniarz. Ta sama publiczność, nie znając odpowiedzi na pytanie, dlaczego dobry Bóg pozwala, aby "dobre" i "niewinne" dziecko urodziło się z krótszą nóżką lub z dwiema główkami i to w rodzinie nędzarzy, a inne, jako przyszła sławna modelka w rodzinie multimilionera, wkłada tę kwestię do wyświechtanej kartonowej teczki z napisem "Z Archiwum X: Nierozwiązane Tajemnice Religii.", roszcząc sobie przy tym prawo do bezmyślnej krytyki, przekonywująco brzmiących i przybliżających nas do prawdy odpowiedzi, często jedynie z powodu ich pochodzenia z innej strefy geograficznej lub bycia wypowiedzianym przez ludzi o innym kolorze skóry i wyznaniu.


"Trudne" pytania


Ktoś mógłby zaoponować, dochodząc do wniosku, że skoro nie pamiętamy ani przeszłych wcieleń ani złych czynów, za które obecnie cierpimy, to cały karmiczny system kar i nagród jest bezcelowy. Należałoby sobie jednak uzmysłowić, że posiadanie pamięci niezliczonej liczby wcieleń i doświadczonego w nich cierpienia, uczyniłoby nas praktycznie niezdolnymi do normalnego funkcjonowania. Wielu ludzi może doświadczyć tego na nieporównywalnie mniejszą skalę, doznając często problematycznych zmian w psychice na skutek zaledwie jednego traumatycznego wydarzenia w ich życiu, które jest w stanie, przynajmniej do pewnego stopnia, ograniczyć ich zdolność poprawnego funkcjonowania w społeczeństwie. Co więcej, u osób przekonanych pod wpływem iluzji, że są materialnym ciałem lub umysłem (a więc większości żywych istot), zakłóciłoby to w znaczny sposób proces utożsamiania się i identyfikacji z określonym rodzajem ciała, a niezbędny do prawidłowego odbierania specyficznego dla danego gatunku typu przyjemności i cierpienia, zgodnego z karmicznym przeznaczeniem żywej istoty. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, że gdyby Wiesio posiadał świeżą pamięć milionów przeszłych wcieleń oraz był święcie przekonanym, że jest jednocześnie jeżem, karpiem, łosiem, pnączem, faraonem, mrówką faraona czy też poprzednim mężem swojej obecnego ojca, który w przeszłości był piękną kobietą lub matką swojej obecnej matki, która poprzednio była jego synem, to z pewnością miałby poważne problemy w szkole, a także w domu i w zagrodzie. Nie mówiąc już o tym, że powiedzenie "odezwało się w nim zwierzę" nabrałoby zupełnie nowego wymiaru.

Aby uniknąć problemu psychicznego "zombizmu" na skutek zalewu umysłu oceanem jędrnych pamięciowych koszmarów z poprzednich wcieleń, "prawo karmy" stosuje długofalowy mechanizm samskar, czyli głębokich, podświadomych wrażeń umysłowych i asocjacji, które towarzyszą nam nie tylko w tej chwili, ale i na przestrzeniu wielu wcieleń. Aglomerat wielu samskar generuje vasana, czyli system wartości oparty na samskarach. Stąd pochodzi psychologiczna inklinacja do popełniania grzesznych czynności (kutam), a następnie pragnienie popełnienia konkretnego grzechu (bijam). Samskary i vasany kreują svabhava, czyli pobożną lub grzeszną naturę, w ramach której wytwarzamy coraz to nowe impresje i systemy wartości zgodnie z którymi postępujemy, odbierając z czasem odpowiednie do tego reakcje karmiczne.

Pomimo, że nasz umysł jest wypełniony samskarami z poprzednich, nie tylko ludzkich wcieleń, to w obecnym życiu tylko niektóre z nich są aktywowane i oddziaływają na nas, bądź to w świadomy, bądź też w podświadomy sposób. Im większe emocje i wrażenie wywarło na nas pierwotne doświadczenie, tym silniejszy wpływ samskary na nasze życie. Zgodnie z Bhagavad-gitą 15.15, samskary pozostają pod kontrolą Paramatmy czyli aspektu Kryszny umiejscowionego w sercach wszystkich żywych istot. Samskary, które otrzymały aprobatę Paramatmy, aby wpływać na nasze bieżące życie, składają się na prarabdha-karmę.

Powyższe wyjaśnienia pozwalają nam zrozumieć przyczyny, dla których jedna osoba posiada na przykład naturalne inklinacje w kierunku popełniania czynów przestępczych, a inna zdecydowanie odrzuca tę opcję, jako kłócącą się z jej wewnętrznym systemem wartości. Pośród wielu innych rzeczy, wyjaśnia to także istnienie genialnych dzieci czy też osiągnięcie niezwykłego mistrzostwa w jakiejś dziedzinie, na skutek wykonywania tej samej czynności na przestrzeni wielu wcieleń (vide Ravi Shankar i jego sitar). Na skutek działania mechanizmu subtelnych samskar, przeszłe doświadczenie cierpienia może między innymi uzewnętrznić się jako fobia czy niechęć do popełniania pewnych czynności, pomagając nam tym samym w czynieniu lepszych wyborów, czy ustrzeganiu się przed popełnianiem tych samych błędów.

Ktoś mógłby sprzeciwić się mówiąc, że wrodzone zdolności można by też wyjaśnić przez genetyczną dziedziczność, bez potrzeby odnoszenia się do "prawa karmy". Czasami nawet pojawia się argument, że zgodnie z zasadą "brzytwy Ockhama" nie ma potrzeby chwytania się bardziej skomplikowanych wyjaśnień, skoro prostsze są nam dostępne. W odpowiedzi na to, moglibyśmy powiedzieć, że zgodnie z "brzytwą Ockhama" nie ma też żadnej potrzeby, aby niepotrzebnie wikłać rodziców w poczęcia dziecka oraz skomplikowany proces jego rozwoju w łonie matki, skoro prostsze wyjaśnienie, mówiące, że dzieci przynosi bocian jest już dostępne.

Odkładając żarty na bok, można by powiedzieć, że dziedziczność nie wyklucza istnienia "prawa karmy". Wręcz przeciwnie, zjawisko to jest częścią doktryny karmy, a dodatkowo tłumaczy rzeczy niewyjaśnione przez dziedziczność, takie jak np. narodziny geniusza w przeciętnej rodzinie lub matołka w rodzinie wybitnych intelektualistów. Przeznaczenie żywej istoty zmusza ją do narodzin w rodzinie i sytuacji, w której będzie w stanie odziedziczyć cechy nabyte w procesie jej poprzednich czynów. Zgodnie z "prawem karmy" nie ma kwestii zarówno niewinnie czy niesprawiedliwie poszkodowanych, jak też i obarczania Boga winą, za naszą niechęć przyjęcia odpowiedzialności za własne życiowe wybory.


Skok spoza czasu w materialny przerębel

Wypadałoby jeszcze wspomnieć kwestię, która nurtuje zachodnich badaczy tematu i która to wątpliwość musi być rozproszona, aby całkowicie wyczerpać temat teodycei. Jeżeli cierpimy na skutek własnej karmy, to jaki punkt w historii wyznacza początek i jednocześnie jest przyczyną karmicznego uwarunkowania żywej istoty?

Vedanta-sutra oznajmia, że karma jest anadi, czyli, że nie posiada początku. Aczkolwiek z tego oznajmienia dowiadujemy się, że karma obejmuje swoim zasięgiem punkt istnienia znajdujący się poza zasięgiem materialnego czasu, przed stworzeniem wszechświata, a nawet przed całym korowodem dawno wygasłych już wszechświatów, to nie odpowiada na interesujące nas pytanie, dlaczego pewne dusze są skłonne do upadku i stania się podległymi wpływowi karmy i czasu, a inne nie. W Prema Pradipa, Bhaktivinoda Thakura zaspokaja naszą ciekawość mówiąc, że dzieje się to na skutek przemieszczenia naszego przywiązania z wyższego obiektu miłości, a którym jest Kryszna, na niższy obiekt. Jedyną przyczyną jest więc nasz własny wybór.

"Dusza zawsze kocha lub jest przywiązana. Dlatego uwarunkowana dusza, która upadła ze swej oryginalnej pozycji rozwija miłość i przywiązanie do jakiegoś innego, niższego obiektu. Z tego powodu, nie ma żadnej możliwości osiągnięcia zadowolenia jaźni i dlatego ma miejsce zadowalanie zmysłów."(Prema Pradipa)

Czyż w takim razie, nie byłoby lepiej i prościej zdefiniować początek karmy, jako moment upadku jivy (czyt. dżiwy) do świata materialnego, zamiast mówić, że nie posiada ona początku? Niezupełnie. Wyjaśnienie podaje Bhaktivinoda Thakura:

"Uwarunkowana jiva wkraczając w materialny czas podlega, przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Jako sługa trikala (trzech faz czasu) doświadcza przyjemności i cierpienia. Materialny czas ma swe źródło w czasie duchowym (citkala). Ponieważ citkala nie ma początku, tak też karma jivy lub jej awersja do Pana, poprzedza materialny czas. Z tego powodu jest powiedziane, że karma nie ma początku. Dlatego werdykt odnośnie materialnego czasu jest taki, że korzenie karmy sięgają poza ten czas. Jest więc powiedziane, że karma jest anadi."(Prema Pradipa)

Ponieważ karma, czas, ignorancja i trzy guny natury materialnej, nie są same w sobie świadomymi czynnikami, muszą one zależeć i opierać się na czymś innym. Zgodnie z opinią Śrila Baladewy Vidyabuszany, tę fundację stanowi duchowa energia Kryszny zwana acintya-prakriti lub svarupa-śakti. Aczkolwiek jest to jedna i ta sama energia, to w zależności od świadomości obserwatora, może być ona postrzegana w różnoraki sposób oraz posiadać wiele nazw. Dla materialistycznej osoby będzie się ona prezentować w formie bogini Durgi, która swymi obietnicami materialnego szczęścia wabi tych, którzy pragną w niezależny od Boga sposób cieszyć się Jego stworzeniem, odpłacając się za ich służbę i oddanie jedynie powtarzającym się cyklicznie cierpieniem i śmiercią. Natomiast Śri Krysznie, ukazuje ona swe prawdziwe oblicze jako Śrimati Radharani, której głęboka miłość zdumiewa Go niezmiernie, stanowiąc dla Niego wielkie misterium.

Jak dowiadujemy się z Govinda Bhasyi funkcją tej duchowej prakriti jest rozpoznawanie dusz, które prawdziwie kochają Pana, od tych, które Mu zazdroszczą. Te, które posiadają premę czyli czystą miłość do Boga, prakriti obdarza błogosławieństwem zdolności postrzegania duchowej formy Kryszny. Natomiast tym z nas, którzy z własnej i niczym nieprzymuszonej woli wybrali próby niezależnej od Pana egzystencji, prezentuje ona cień (abhasarupa) lub substytut duchowego ciała Pana, w formie materialnego czasu (kala). Implikacje tego możemy doświadczyć we własnym życiu. Utożsamianie się z tymczasowością materii naszego ciała i umysłu jest przyczyną naszego cierpienia, w formie powtarzających się narodzin, chorób, starości i śmierci, a nasza ignorancja odnośnie służby oddania dla Pana i miłosnego z Nim związku jest przyczyną braku trwałego szczęścia.


Konkluzja

Z pewnością, filozofia i teologia Wajsznawizmu wnosi wartościowy wkład w rozważania nad "problemem zła". Podsumowując, można by stwierdzić, że zło jest konsekwencją naszych pragnień w związku z naturą materialną. W zależności od jakości naszych pragnień, natura ta albo warunkuje nas materialnie, przyczyniając się tym samym do powstania "zła", lub uwalnia nas z jej podległości, kończąc w ten sposób cykl cierpienia i zła.
Na koniec chciałbym zacytować słowa Suhotry Swamiego z książki "Wymiary Dobra i Zła", z której w dużej mierze korzystałem pisząc tej esej, a które doskonale ilustrują sytuację, w której się znajdujemy.

"Będąc zniewolonymi przez własne pragnienia, uganiamy się za materialnymi rzeczami, które uważamy za dobre. Uciekamy i boimy się tych, które uważamy za złe. Ale przez cały ten czas, dusza jest transcendentna do materii. Światło duchowej wiedzy ukazuje nam dualizm dobra i zła, jako iluzję ślepego pragnienia."

*W czternastym rozdziale Bhagavad-gity Śri Kryszna wymienia podstawowe cechy każdej z gun. W wersecie 14.6 wymienione są charakterystyczne cechy guny dobroci: jest ona czystsza od dwóch pozostałych oraz oświeca i uwalnia od grzesznych reakcji. Uwarunkowuje ona jednak poczuciem szczęścia i wiedzy.
Werset 14.7 opisuje gunę pasji w ten sposób: rodzi się ona z nieograniczonych pożądań i pragnień; przywiązuje do materialnych czynności przynoszących zyski.
Werset 14.8 mówi o gunie ignorancji: jest ona guną ciemności zrodzonej z ignorancji; jest przyczyną złudzenia; jej rezultatem jest szaleństwo, lenistwo i ospałość.
Śrimad Bhagavatam 11.6.9 wymienia następującą listę zainteresowań typowych dla osób będących pod wpływem guny dobroci: zwykłe czczenie, słuchanie i postępowanie zgodne z nakazami Wed, studiowanie różnych pism wedyjskich, dobroczynność, srogie wyrzeczenia, rytualne czynności.
Śrimad Bhagavatam 11.5.9 podaje listę zainteresowań osób w gunie pasji: oślepienie fałszywą dumą z powodu posiadania takich rzeczy jak olbrzymie bogactwo, szczególne zdolności, arystokratyczne pochodzenie, wykształcenie, wyrzeczenie, fizyczne piękno i siła.
Śrimad Bhagavatam 11.5.11 wymienia podobną listę dla guny ignorancji. Są nimi skłonności do oddawania się przyjemności seksualnej, jedzenie mięsa, przyjmowania substancji odurzających.

Purnaprajna dasa, Czerwiec 2008

piątek, 26 września 2008

Bramy Do Duchowego Nieba


W Padma Puranie, Pan Sziwa kieruje następujące słowa do swojej żony Parwati, bogini Durgi:


"O Devi, najwznioślejszym systemem kultu jest wielbienie Pana Wisznu. A jeszcze lepszym od niego jest czczenie tadiya, czyli rzeczy związanych z Panem Wisznu."


W skład tadiya-upasanam (wielbienia tadiya), wchodzą takie elementy jak kąpiel w Gangesie i Jamunie, Tulasi-seva (służba oddania dla Tulasi), a także służenie czystemu Wajsznawie. Takie wielbienie jest uważane za pada-sevanam, jeden z dziewięciu procesów służby oddania, który Śrila Prabhupada definiuje jako "stan intensywnego przywiązania do myślenia o lotosowych stopach Pana" (Komentarz do ŚB 7.5.23-24).


Jest znaną prawdą, że życie duchowe rozpoczyna się od przyjęcia towarzystwa wielbiciela, sadhu. Bez łaski sadhu nie można uczynić postępu duchowego. Kult tadiya, a szczególnie oddawanie czci reprezentantowi Pana o czystym sercu, bardzo pomaga nam w uczynieniu szybkiego postępu duchowego. Ktoś może mieć wątpliwości i zapytać: "Rozejrzawszy się uważnie do koła, nie zauważyłem obecności czystego reprezentanta Boga. W jaki sposób jest więc możliwe, abym przyjął towarzystwo takiego Wajsznawy, służył mu i wielbił go, skoro nie jest on osobiście przy mnie obecny?".


Wyjaśnienie jest następujące. Istnieją dwa sposoby przyjęcia towarzystwa mistrza duchowego czy czystego wielbiciela: vani – słowa, oraz vapu – fizyczna obecność. Tak długo jak mistrz duchowy jest obecny fizycznie, uczeń powinien służyć jego fizycznemu ciału (vapu). W chwili, kiedy nie ma już dłużej jego fizycznego towarzystwa, powinien służyć instrukcjom swojego guru. Śrila Prabhupada mówi: "Chociaż fizyczne ciało nie jest obecne, wibracja powinna zostać przyjęta jako obecność mistrza duchowego. To co żyje, jest tym, co usłyszeliśmy od mistrza duchowego." (Wykład z Los Angeles, 13.01.1969).


Innymi słowy, vani, czyli instrukcje mistrza duchowego stanowią wiecznie żyjący element. Poprzez pamiętanie i podążanie za vani, a jeszcze lepiej, poprzez uczynienie instrukcji mistrza duchowego jednym z naszą duszą i sercem, jesteśmy w stanie wielbić i honorować go, oraz zawsze mieć jego towarzystwo, w procesie tadiya-upasanam. Jeżeli przyjmiemy, że vani mistrza duchowego nie jest różne od jego osoby, wtedy osobiście i bezpośrednio czcimy go naszą inteligencją. W ten sposób czynimy postęp w świadomości Kryszny.


Pańcaratra, która pierwotnie została wypowiedziana przez samego Pana, i która jest katalogiem praktycznego spełniania służby oddania, wyjaśnia dodatkową metodę umożliwiającą nam przyjęcia towarzystwa mistrza duchowego. Ponieważ sadhaka (praktykant życia duchowego w formie sadhana-bhakti), może zbliżyć się do Najwyższego Pana tylko via medium i przez uzyskanie kripa-śakti (łaski) guru, system Pańcaratrika wprowadza pięć dodatkowych form vapu mistrza duchowego. Są to:


- wizerunek mistrza duchowego (np. zdjęcie czy obraz)

- jego murti (statua)

- yantra (diagram z wpisanymi w niego mantrami)

- ghata (naczynie na wodę, które zostało uświęcone ceremonią "instalacji" – prana pratistha)

- buty mistrza duchowego


Powyższe pięć form jest uważanych za nieróżniące się od vapu (ciała) mistrza duchowego, i każde z nich jest w równym stopniu godne czci, stając się tym samym, bramą do duchowego królestwa Boga. Śrila Prabhupada potwierdził to, kiedy został zapytany czy jest obecny w swoim zdjęciu. Dodał także: "Obie rzeczy powinny być wielbione. Vani jest jednak ważniejsze niż vapu". W rozmowie z Hridayanandą Goswamim powiedział także, że z tego też powodu jego uczniowie popełniają tyle aparadha, mając na myśli swoje zdjęcie.


Jeżeli uczeń poważnie bierze sobie do serca instrukcje mistrza duchowego, to natychmiast jest umiejscawiany w towarzystwie Pana, jako konsekwencji honorowania vani i vapu. Jest to najgłębszy, a zarazem jedyny sekret, otwierający przed kimś transcendentalną bramę możliwości ujrzenia Najwyższego Pana. W ten sposób, mistrz duchowy zawsze daje towarzystwo swojemu uczniowi. Przynajmniej na tak długo, na jak długo uczeń postępuje zgodnie z jego wskazówkami.


Purnaprajna dasa


Artykuł pojawił się w biuletynie "Przyszłości Świątyni", Maj-Czerwiec 2007.