Wyobraźmy sobie, że pewnego słonecznego dnia, nasz drogi sąsiad Dr Orzeł, w przypływie nagłej wrogości do wszelkiego przejawu metafizyki, zdecydował się na racjonalne odrzucenie wniosku Kryszny. Twierdziłby on, że jego światopogląd w żadnym stopniu nie jest oparty na wierze, ale jedynie na twardych, empirycznych faktach. "Spójrz" – zwróciłby się do nas - "mój niezbity dowód na prawdziwość istnienia świata poza moim umysłem, opiera się na realności doświadczenia jakiejś rzeczy moimi zmysłami. To właśnie empiryczne dane pochodzące z moich zmysłów są wystarczającą podstawą mojego racjonalnego i niewymagającego żadnej wiary dowodu, na rzeczywiste istnienie czegoś." To powiedziawszy Dr Orzeł uderza ręką w stół i wnioskuje: "Jestem w stanie dotknąć tego stołu, a więc jest to niezbity dowód na to, że on istnieje."
Czy jednak rzeczywiście Dr Orzeł był w stanie dowieść nam swoich racji odnośnie tego, że obiektywnym dowodem na istnienie jakiejś rzeczy jest tylko empiryczne doświadczenie tej rzeczy? Jak Dr Orzeł zareagowałby, jeżeli powiedzielibyśmy mu, że jego twierdzenie przeczy same sobie? Bo jeżeli przyjmiemy jego tezę, że coś nie jest prawdziwe dopóki nie jest dowiedzione empirycznie, to jak będzie on w stanie w empiryczny sposób dowieść swojej tezy?
![]() |
Nasz wspólny sąsiad - Dr Orzeł |
Nie jest to możliwe, ponieważ jego rozumowanie skażone jest tzw. argumentacją błędnego koła. Ten błąd logiczny polega na tym, że konkluzja jest używana jako wsparcie dla przesłanek. W powyższym przykładzie oznacza to: "Stół istnieje, ponieważ doświadczam go zmysłami. Wiem, że zmysły mówią mi prawdę, ponieważ stół istnieje naprawdę." W ten sposób Dr Orzeł gania w kółko za swoim własnym ogonem, a jako że sofizmat logiczny stanowi fałszywy dowód, przedstawia on jedynie nieprawdziwy lub zniekształcony obraz rzeczywistości na którym bazuje wiara naszego sąsiada, w przewagę i obiektywność empiryzmu.
Nie będąc w stanie sprawować ścisłej kontroli nad tego typu świadomym obiektem, nie możemy do końca przewidzieć zachowania danej osoby, z pewnością podobnej do sytuacji, w której podrzucamy w górę metalową kulkę spodziewając się, że za chwilę spadnie ona na ziemię. Jeżeli nie jesteśmy w stanie sprawować pełnej kontroli nad zachowaniem i wolną wolą innych ludzi, to wyobraźmy sobie, do jakiego stopnia nasza metoda poznawcza byłaby bezużyteczna w stosunku do innych istot, tych znacznie wyżej rozwiniętych świadomościowo od ludzkich.
Jeżeli więc znajomi Dr. Orła wybiorą jako jedyną i słuszną, empiryczną metodę poznania świata, to decydują oni a priori, że jedynymi prawdziwie istniejącymi rzeczami we wszechświecie są rzeczy im podrzędne, które są w stanie dominować i sprawować nad nimi kontrolę. Ktoś o silnej intuicji mógłby nawet stwierdzić, że tego typu wiara, zawiera w sobie sporą dozę patologii społecznej, domagającej się bardziej pomocy lekarza psychologa, niźli dysputy z dyżurnym filozofem.

Kryszna mówi, że wiara wypływa ze svabhava, czyli z własnej natury nabytej poprzez kontakt z mieszanką trzech gun. Na wiarę ma więc wpływ osobisty wybór jakości i stylu życia. Jeżeli na przykład ktoś docenia w życiu wartość cnót, to w jego życiu będzie przeważać guna dobroci, jeżeli ktoś inny prowadzi gorączkowe życie w którym bezustannie goni za nieuchwytną satysfakcją, to jest on w gunie pasji, jeżeli natomiast ktoś praktykuje sadhanę "tumiwisizmu", gdzie poranne wstanie z łóżka nie figuruje na liście jego życiowych opcji, to jest on pod wpływem guny ignorancji. Czyniąc tego typu wybory wyrażamy zgodę na to, aby pewne specyficzne cechy przesyciły naszą egzystencję.
![]() |
Tajemniczy Don Pedro - funkcjonariusz stale podążający tropem Dr. Orła |
Ludzie o mentalności Dr. Orła, wierzący w to, że nie potrzebują żadnej wiary i starający się za wszelką cenę, w ostateczny i jedynie empiryczny sposób udowodnić prawdziwość swoich poglądów, ryzykują wpadnięciem w zastawione przez samych siebie sidła, gdzie ostatecznie nic na pewno nie może być udowodnione. Bo jeżeli na przykład, ktoś będzie starał się udowodnić, że woda gotuje się przy 100-u stopniach Celsjusza, to ktoś inny może wpierw poprosić go o dowód na to, że woda nie jest zanieczyszczona lub, że termometr nie jest zepsuty. Po sprawdzeniu tego, może on wyrazić wątpliwość, co do właściwego funkcjonowania i wykalibrowania użytych w tym celu przyrządów pomiarowych. W ten sposób, w nieskończoność można cofać się wzdłuż łańcucha dowodowego, nie dochodząc do żadnych pewnych konkluzji.
W Caitanya-caritamricie, Madhya 6.137, Pan Caitanya stwierdza "svatah-pramana veda" - "literatura wedyjska stanowi autorytatywną i niewymagającą dowodu prawdę". Oznacza to, że wielbiciele Kryszny po zapoznaniu się z wiedzą zawartą w Bhagavad-gicie lub Bhagavata Puranie, przyjęli ją jako dowód sam w sobie, niewymagający żadnych dodatkowych dowodów na potwierdzenie swojej prawdziwości. Jest to równoznaczne z przyjęciem zasadnego punktu startowego, na którym opiera się ich filozofia życia.
Ta ogólna zasada stosuje się do każdego z nas, niezależnie od światopoglądu czy dyscypliny wiedzy, jaką reprezentujemy. Dotyczy to także tych, którzy nie wierzą w Krysznę, ponieważ zaledwie wierzą oni, że są sceptykami i że Bóg nie istnieje. Abstrahując od kwestii tego, czy czyjaś wiara w coś jest dogmatyczna, rozsądna czy fanatyczna każdy z nas, nawet ci, którzy twierdzą, że ich światopogląd jest naukowy, a więc tym samym wolny od wiary, są zmuszeni do wierzenia w coś, zgodnie z cechami nabytymi poprzez kontakt z trzema siłami natury materialnej.
Purnaprajna dasa (z podziękowaniami dla Hridayananda Dasa Goswamiego)